Jak naprawdę dobrze rozpocząć nowy rok akademicki?

Jak naprawdę dobrze rozpocząć nowy rok akademicki?

Dobry początek roku nastawia nas na cały okres. To najlepszy moment, by wykorzystując energię zebraną podczas wakacji i wbić się w rytm systematycznej i sprawnej nauki! Postanowiliśmy porozmawiać z Anią z bloga blue-kangaroo.pl na temat tego jak ona przygotowywała się do nowego roku oraz jak powinna wyglądać efektywna nauka.

Co Twoim zdaniem pomaga, aby dobrze zacząć rok akademicki?

Na początku wszyscy składamy sobie wielkie obietnice, o tym jak będziemy się regularnie uczyć, a potem wychodzi różnie. Wydaje mi się, że dzieje się tak dlatego, że większość osób stawia tylko na motywację. Zamiast skupiać się na emocjach, zróbmy sobie plan. Wybierzmy przedmioty, których chcemy uczyć się systematycznie, wybierzmy godziny powtórek. Początek roku jest doskonały na planowanie. Miesiąc po rozpoczęciu roku przychodzi małe załamanie, bo zauważamy, że nie spełniamy swoich postanowień. Plan nauki będzie trzymał nas w nawyku, nie będziemy potrzebowali żadnej motywacji.

Jak wyglądało u Ciebie rozpoczęcie nowego roku?

Przez całe studia poza pierwszym rokiem, na którym przeżyłam załamanie, planowałam sobie każdy rok akademicki. Plan nazywałam planem Studenckiego Minimalizmu. Chciałam zajmować się w ciągu roku tylko tymi rzeczami, które są naprawdę ważne. Chciałam wyznaczyć sobie zasady, by ponownie nie doprowadzić swojego organizmu na skraj załamania. Takie plany wyznaczały czynności, w które chciałam się angażować w danym roku np. Samorząd Studencki albo nauka włoskiego. Plany wyznaczały również, ile czasu dziennie poświęcałam na swój rozwój, na bloga, na naukę. Oczywiście nie zawsze umiałam utrzymać balans, ale z każdym rokiem było mi coraz łatwiej. Praktyka czyni mistrza, a spisany plan pozwala utrzymać równowagę i nie dać się ponieść.

Czy uczyłaś się od początku roku?

No co Ty! Początek roku to był dla mnie czas na zapoznanie się z sylabusem przedmiotów. Chciałam wiedzieć, czego będę się uczyć, by później dobrze rozplanować sobie naukę. Oczywiście warto najpierw poznać wymagania i podejście wykładowcy, bo można po prostu przegiąć z nauką i uczyć się np. ekonomii na germanistyce w czasie, w którym lepiej byłoby skupić się na tłumaczeniach.

Pierwsze zajęcia są zwykle organizacyjne, Dlatego tak naprawdę systematyczną naukę na studiach zaczynałam w listopadzie podczas wyzwania Miesiąc Systematycznej Nauki, które organizuję cały czas na blogu! W październiku czasem przeglądałam notatki po powrocie z uczelni. Starałam się też jak najbardziej zaangażować podczas zajęć, bo to się po prostu opłaca. Skoro już tam siedzę, to niech jak najwięcej zostanie w mojej głowie. Pomagają w tym pytania i odpowiedzi i bieżącą analiza tematu. Myślenie o tym, dlaczego coś się stało, jaki to ma wpływ na mnie, na dzisiejsze czasy… Mózg musi przetwarzać informacje, musi się jakoś nimi zająć, by je zapamiętać. Dlatego nie uczyłam się w domu od początku roku. Podstawy tematów omawiane na pierwszych zajęciach starałam się zapamiętać podczas zajęć, a do nauki w domu zabieram się w listopadzie, gdy wiedzy zaczynało przybywać, gdy robiła się coraz to bardziej skomplikowana.

Czy warto na studiach jest uczyć się wszystkiego?

Szczerze? Nie. Warto jest uczyć się tego, co nas interesuje, co może przydać się nam w przyszłości. Ekonomia nie była niczym, z czym wiązałam swoją przyszłość, więc uczyłam się jej tak, by zdać. Oczywiście cały czas stosowałam techniki efektywnej nauki, bo wciąż chciałam, by zajęło mi to jak najmniej czasu, zupełne minimum, które jest potrzebne. W ogóle ja zawsze tak trochę rywalizowałam sama ze sobą, ze swoją koncentracją. Testowałam, jak długo uczę się różnych przedmiotów, swego czasu liczyłam nawet, ile średnio zajmuje mi nauczenie się jednego słówka.

Czas, który zyskamy zdyscyplinowaną nauką, nawet na 3, możemy wykorzystać na rozwój, na inne przedmioty, które faktycznie są dla nas ważne. Załóżmy, że opanowanie na 5 tej ekonomii zajęłoby 20h na semestr. Ja wolałam poświęcić na to 10h, dostać 3, a pozostałe godziny przeznaczyć np. na inny przedmiot czy pisanie bloga. Zabawne, bo w następnym semestrze kierowałam się tą samą taktyką, ale miałam już piątkę z ekonomii. To też kwestia wprawy stosowania metod efektywnej nauki, które z czasem dają coraz to lepsze efekty.

Jak Twoim zdaniem powinna wyglądać nauka?

Fajnie, gdyby więcej osób było świadomych zasad efektywnej nauki, o których mówię na blogu. Gdyby planowali naukę, robili przerwy, stosowali rozgrzewki mózgu, kierowali się ciekawością i generalnie bawili się nauką.

Przykładowo ja uczyłam się w blokach robiąc 5-minutowe przerwy co 30-40 minut. Po 3 takich blokach przerwa trwała 15-25 minut. Jeżeli uczyłam się cały dzień, robiłam 30 minutową drzemkę.

Jak wygląda Twój ulubiony system uczenia się?

To zdecydowanie tworzenie map myśli! Wymyślanie zabawnych rysunków i haseł, które zostaną w mojej pamięci na dłuuuugo. Lubię się ze sobą ścigać i ćwiczyć coraz to szybsze zapamiętywanie map.

źródło: http://blue-kangaroo.pl
A miałaś jakiś system na odrabianie prac lub zadań? 

Od razu, albo ze znajomymi. Jeżeli potrafią się skoncentrować i wiedzą, że “najpierw nauka, potem przyjemności”, to zadania rozwiązuje się dużo łatwiej, gdy pracuje nad nimi kilka głów.

Czy warto jest robić coś poza studiami?

Fajnie jest mieć jakieś zainteresowania, żeby oderwać myśli od nauki. Dzięki temu można się łatwiej skupić, gdy już siądziemy do biurka, bo energię fizyczną rozładowaliśmy w innym miejscu. Poza tym, różne zainteresowania rozwijają nasz mózg. Tworzą nowe połączenia neuronowe, które w przyszłości ułatwiają naukę kolejnych rzeczy. Najtrudniej jest rozpędzić tę maszynę, ale później idzie już z górki!

Czy ustalałaś sobie plan na 10 miesięcy albo przynajmniej wyznaczałaś priorytety na kolejny rok akademicki?

Niestety nie i trochę żałuję, ale z drugiej strony cieszę się z tego, jak potoczyło się moje życie. Chociaż może gdybym tak planowała, to miałabym jeszcze więcej czasu na swoje pasje i rozwój. Bo mi nigdy specjalnie na ocenach nie zależało. Zależało mi na czasie dla siebie. Dlatego też w szkole brałam się za książki od razu po obiedzie, by potem mieć wolne. Chociaż to i tak kończyło się tym, że w szkole byłam czwórkową uczennicą i byłam z tego bardzo zadowolona. Na studiach jakoś to się rozpędziło tak, że skończyłam z 5 na dyplomie z magisterki, chociaż nie to było moim celem. Moim celem zawsze była szybsza nauka.

Czy stresowałaś się na początku roku? 

Już wspominałam o szpitalu? Kontrolowanie sytuacji to najlepsze co można zrobić, jeżeli chce się walczyć ze stresem. A jak kontrolować sytuację? Planować naukę. Tylko planując naukę wiemy, kiedy się czegoś nauczymy, kiedy mamy to powtórzyć, na kiedy będziemy gotowi z pracą itd. Wtedy nie ma się już czego bać.

Co jest Twoim największym “przeszkadzaczem” w dobrym starcie?

Niepoukładanie spraw prywatnych w głowie. Nie da się skoncentrować na jakiejś tam nauce, kiedy mamy problemy prywatne, kłócimy się z rodziną, znajomymi, przeżywamy kryzys w związku… Myślę, że nim zaczniemy planować naukę, ale tak na serio, żeby ruszyć z kopyta, to należy wcześniej zakończyć wszystkie konflikty i rozwiązać problemy prywatne. Inaczej będą cały czas przeszkadzać nam w nauce.

A Ty masz jakieś wskazówki dla innych jak najlepiej rozpocząć dobrze nowy rok akademicki?

 

Dodaj komentarz